Większość z nas zaczyna swoją karierę zawodową od pracy dla „jakiegoś” szefa. Zmieniamy firmy, przechodzimy kolejne etapy, ale zależność nie zmienia się. Jest jednak moment, w którym wielu ludziom przychodzi do głowy koncepcja pracy na własnym rachunek. Nie jest to jednak łatwa decyzja. Zostać w dotychczasowej pracy? Tu jest pewnie, stałe wynagrodzenie, przewidywalność. A może odejść i zacząć budować własny biznes? Tam będzie swoboda, decyzyjność, zarządzanie innymi i być może większe pieniądze. W takim razie jaki wybrać kierunek?
W firmie
Asia pracowała w banku już kolejny rok. Całkiem niedawno w ramach awansu przeniesiono ją do nowego oddziału w centrum Stolicy. Niewątpliwie była specjalistką w swoim obszarze. Szef zawsze mógł liczyć na rzetelne i terminowe wykonanie zadań, dlatego podrzucał ich coraz więcej. Czuła, że jej praca jest doceniana, ale po tych czterech latach brakowało jej wyzwań, brakowało poczucia jakiejś ekscytacji. Zauważyła też, że coraz częściej myśli o założeniu własnej firmy. W końcu to przecież nic trudnego. Mniej zdolni od niej, również takie firmy mają. Wreszcie miałaby upragnioną niezależność. Sama decydowałaby o tym jak i kiedy pracuje. Sama podejmowałaby kluczowe decyzje. Na pewno lepsze niż jej szef, z którym niejednokrotnie się nie zgadzała. W zasadzie wszystko zrobiłaby inaczej, lepiej.
Praca na Karaibach
Wreszcie. Upragniona firma. Tutaj, na miejscu ma tylko zaufanych ludzi, sama zarządza z tarasu apartamentu na Karaibach. Podróżuje kiedy chce, ma więcej wolnego, a jednocześnie wciąż się rozwija i buduje swoje małe imperium. Ma kontakt z klientami, przedstawia swoje pomysły, zdobywa kolejne zlecenia i co najważniejsze, decyduje. Właśnie tak wyobrażała sobie pracę we własnej firmie. Każdego dnia tworzyła w głowie kolejne obrazy.
Na dywaniku
Sekretarka poinformowała Asię, że szef chcę ją widzieć w gabinecie. – Pewnie znów dostanę kolejne zadania. Zasypie mnie robotą. Mam już dość tej pracy – pomyślała Asia. Ruszyła się z miejsca i chwilę później zapukała do gabinetu. Szef przyjął ją z otwartymi ramionami. – Pani Asiu, mam dla Pani propozycję – oznajmił. Szybko stworzyła w głowie kilka możliwych scenariuszy: przeniesienie do innego oddziału, może podwyżka, a może chce mnie jednak zwolnić?
Zawodowe wyzwanie
Chcę, aby miała Pani własny zespół, to oznacza awans i to spory- zakomunikował szef. Asia była tak zaskoczona, że przez chwilę nic nie mówiła. Wyobraziła sobie jak deleguje zadania, zarządza ludźmi, jest kimś, jest ważna. To było wyzwanie, które było jej potrzebne jak powietrze. Szef uprzedził, że będzie to oznaczało nowe obowiązki, regularne meetingi z ludźmi, sprawozdania przed managementem, a z czasem i przed radą nadzorczą. Będą także częste podróże służbowe oraz konieczne szkolenia. Asia poczuła dreszcz przebiegający jej po plecach. Na samą myśl o tych wystąpieniach poczuła ekscytację.
Dylemat
Asia przyjęła propozycję. – Przecież zawsze mogę odejść. Jak tylko zdecyduję o uruchomieniu własnego biznesu, od razu rzucam to wszystko. Na razie nabiorę doświadczenia w zarządzaniu ludźmi, nauczę się, potem zmykam na własne – pomyślała. Mijały kolejne miesiące. Asia świetnie sprawdzała się w nowej roli. Wyzwania okazały się na tyle atrakcyjne, że teraz czuła się w pracy dużo lepiej. Upragniona firma nie dała jednak o sobie zapomnieć. Wciąż rozmyślała o sobie w roli szefa. Musi wreszcie zdecydować, nie może przecież wahać się tak w nieskończoność. Czuła, że nadal jest w totalnym zawieszeniu.
Odpowiedź
Ktoś z pracy, w przerwie na kawę opowiadał o swojej pracy z coachem i o tym jak znalazł odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania. – To coś dla mnie. Pójdę i zaplanuję działania tak, by uruchomić własną firmę. Koniec tych dylematów, trzeba się wziąć do roboty – pomyślała. Wzięła od kolegi telefon i umówiła się na spotkanie. Coach zadał wiele wnikliwych pytań, a Asia czuła, że znajduje na nie głęboko ukryte odpowiedzi, których istnienia nie była świadoma. Po kilku sesjach zakończyła proces. Wracając do domu po ostatniej rozmowie miała wrażenie, że jest lżejsza. Spadł z niej ciężar decyzji, w którym pójść kierunku.
Już wiedziała i ku jej wielkiemu zaskoczeniu czuła się z tym szczęśliwa. Miała stabilne przekonanie, że teraz już wie, co zrobić. Została w pracy. Dzięki jednemu z ćwiczeń uświadomiła sobie, że wśród jej wartości główną było poczucie bezpieczeństwo, a wyzwania zajęły drugą lokatę. Po głębokim poszukiwaniu doszła do wniosku, że prowadzenie własnego biznesu na tym etapie jej życia nie jest dla niej. Uznała, że bardziej zależy jej na rozwoju w ramach istniejących już struktur. Na awansach, różnorodności projektów, podejmowaniu nowych wyzwań, ale jednak w poczuciu stabilizacji. W poniedziałek wkroczyła do banku z zupełnie inną energią. Kiedyś będę szefem tej placówki – pomyślała.
Magdalena Radomska