Kilka tygodni temu spotkałam się z ciekawym pytaniem: „Gdybyś jeszcze raz mogła wybrać swoją zawodową drogę przy założeniu, że nie ma przeszkód, to co byś wybrała?”. Odpowiedź wymagała głębokiego zastanowienia. Owo pytanie zainspirowało mnie do analizy czy rzeczywiście możemy wszystko. Od wielu lat teorie pozytywnego myślenia mówią nam, że możemy osiągnąć każdy cel, zamarzyć o wszystkim, bo wszystko jest możliwe. Czy aby na pewno?
Wybór
Jak zatem odpowiedziałam?
- Byłoby rewelacyjnie pracować w NASA i zajmować się podróżami w kosmos, niekonicznie jako astronauta. To jednak nie byłoby możliwe, bo jestem za słaba z fizyki, nie dość dobra z matematyki, bo piątka z matmy w szkole to za mało na potrzeby agencji kosmicznej. A zatem nie mam wystarczających zdolności, które rozwijane mogłyby zapewnić mi taką przygodę.
- Malarką, przy założeniu, że można się z tego utrzymać, ale ponieważ kiedyś uznałam, że nie można, być może przy dużym szczęściu dopiero po śmierci. Wtedy jednak trudno mówić o utrzymaniu, dlatego odpuściłam Akademię Sztuk Pięknych.
- Pisarką o międzynarodowej sławie jak Steven King – to ma jeszcze szansę realizacji, w przygotowaniu są bowiem trzy książki.
Koleżanka, która jest lekarzem, odpowiedziała, że mogłaby zajmować się filozofią, ale nie wie jak na tym zarobić. Kolega odpowiedział, że szlifierzem diamentów i to byłoby osiągalne, bo ma cierpliwość do precyzyjnej pracy, ale nie wpadł na to, gdy wybierał zawód. Inny, odpowiedział, ze pilotem, ale nie mógł zostać, bo ma za słaby wzrok i ograniczenia zdrowotne.
Realny cel
W coachingu uczymy, że cel powinien być realny. Zawsze, podczas sesji z klientami badam ten aspekt. Trudno bowiem osiągąć coś, co nie jest możliwe do osiągnięcia. Czy zatem możemy wszystko? Czas spojrzeć prawdzie w oczy. Nie możemy. Trzeba wziąć po uwagę nasze wewnętrzne ograniczenia, brak talentu, predyspozycji. Do tego dochodzą również ograniczenia środowiskowe, a więc gdzie się urodziliśmy, w jakiej rodzinie, w jakim miejscu, jak wyglądamy itd. Jest jeszcze etyka i ekonomia życia. Spróbujmy przyjrzeć się tym ograniczeniom.
Specyficzne cechy
Masz wzrost 1,57 i marzysz o karierze modelki – możliwe? Raczej nie.
Jesteś noga z matematyki i marzysz o informatyce – podobnie. Będzie ciężko.
Masz astmę i chcesz być maratończykiem – pobiegaj raczej w weekend dla zabawy.
Nie umiesz śpiewać, a chcesz być wokalistą – lepiej zajmij się czymś innym. Oczywiście kilku próbowało, ale jak wiadomo kariery szybko się kończyły.
Odniosę się do historii Michaela Edwards’a znanego jako „Eddie the Eagle”. Dalekowzroczność, nieodpowiednie warunki fizyczne, a cel, by wziąć udział w zimowej Olimpiadzie. Pierwszy raz narty miał na nogach w wieku 13 lat. Późno jak na pragnienie o zawodowym sporcie. Wybrał skoki narciarskie, najdłuższy jaki oddał wynosił 73,5 metra. Jesteśmy narodem kibicującym skoczkom, pozostawię ten wynik bez komentarza. Na Olimpiadę pojechał. Dziś nie byłoby to możliwe, zmieniły się przepisy, są kwalifikacje, najsłabsi odpadają. Eddie dziś by odpadł. Jak więc widać można osiągnąć abstrakcyjny cel, ale raczej traktując go w ramach przygody. Eddie nie został zawodowym skoczkiem. Zrealizował marzenie, chodziło tylko o to, by wziąć udział w igrzyskach. Zyskał jednak, także ogromną sympatię widzów.
Warunki
Do ograniczeń wkraczających w nasze marzenia dochodzą jeszcze te środowiskowe. Nie jest bez znaczenia gdzie się urodziliśmy, bo jeśli w Zbąszynku to zanim zagrasz u Spielberga masz przed sobą długą drogę.
Łatwiej komuś z Warszawy, bo już na początku ma inny start, dostęp do lepszego wykształcenia, szybsze obycie w świecie, szybciej nauczy się radzenia sobie z konkurencją, bo jest z natury większa. A jak daleko sięga Twoja wyobraźnia, od razu do Hollywood, czy jest coś po drodze? Pochodzę z miasta średniej wielkości. Marząc o „wyrwaniu się” marzyłam o Warszawie. Studiach na najlepszej uczelni i świetnej karierze w zawodzie. Na tamtem moment cele były trudne, ale możliwe. Wymagały wielkiego wysiłku, samozaparcia, konsekwencji i udało sie. Zrealizowałam założenia. Moja wyobraźnia nie sięgnęła jednak od razu do pracy w New York Times. I dobrze. Dziś myślę, że ten pomysł byłby wielce stresujący. Zastanawiam się czy rzeczywiście gdybym zamarzyła, ten amerykański sen miałby szansę na realizację? Być może, ale wymagałby jeszcze więcej wysiłku, a tego i tak poniosłam już bardzo dużo. Wychowana tylko przez mamę, obok jeszcze brat, nie było łatwo. Na wymarzone studia musiałam zarobić sama, a zatem gdybym wymyśliła ambitne studia w Nowym Yorku, to mogłabym nie dać rady. O wiele droższe życie, o wiele droższa nauka.
Myślę, że wówczas prawidłowo oceniłam realia, choć wielu osobom wydawało się, że moje marzenia są przesadzone i wygórowane. Dla kogoś, kto urodził się w Londynie w zamożnej rodzinie, marzenia o studiach w NY byłyby bardziej realne do osiągnięcia.
Wartości
Dążenia powinny oscylować wokół dobrych wartości, bo jeśli będziemy nimi ranić innych, nie posłużą i nam. Warto również sprawdzić jakie są nasze osobiste wartości, bowiem im bardziej pomysły będą z nimi zgodne, tym większa szansa na ich realizację oraz życie z poczuciem spełnienia i szczęścia. Listę wartości oraz ich hierarchię sprawdzi coach. Trzeba też wziąć pod uwagę ekonomię życia, a więc ludzi bliskich wokół nas, aktualną rzeczywistość, co się zmieni dla innych, gdy my pójdziemy za głosem marzeń i czy aby ich nie skrzywdzimy.
Marzyć, marzyć, marzyć…
Nie oznacza to, że nie warto marzyć. Wręcz przeciwnie, warto i trzeba. Bądźmy też jednak w tych marzeniach realni. Myślmy analitycznie o drodze do tych marzeń. Wyobraźmy ją sobie i sprawdźmy czy jest realna. Warto bowiem marzyć odpowiedzialnie, oceniając swoje możliwości i warunki. Pamiętajmy jednak, że większości można się nauczyć. Jesteś nieśmiały, a chcesz być komikiem? Możesz być, nieśmiałość można pokonać. Przydałoby się jednak jeszcze poczucie humoru. Wiele z naszych ograniczeń można pokonać, nauczyć się z nimi radzić, oswoić. To jest do opanowania. Ograniczenia stanowią te cechy, na które nie mamy wpływu.
Oczywiście zaznaczam, że zawsze można znaleźć wyjątki, na pewno jest na świecie jakaś niska modelka i wokalista bez głosu. Zdarza się. Globalnie jednak rzecz ujmując, warto wyznaczyć sobie realną drogę i realny cel. Niech będzie trudny, niech będzie inspirujący, ale niech też będzie możliwy do realizacji, bo obawiam się, że na Marsa poleci tylko garstka ludzi. Trzymajmy zatem kciuki z plany Elona Muska i nasze osobiste cele, nawet jeśli są mniej spektakularne. Ważne, że są ambitne, że ich pragniemy i je zrealizujemy.
Magdalena Radomska