Świetnie wykonałaś powierzone zadanie, wywiązałaś się z zobowiązań, możesz być z siebie duma. Czas na nagrodę. Nie dałaś rady, powinęła się noga, spóźniłaś się z wykonaniem zlecenia. Niestety, musisz przyjąć na siebie karę. Funkcjonowania w takim systemie uczymy się już od dziecka. Pochwała albo reprymenda, piątka albo „pała”. System kar i nagród nie dotyczy jednak tylko życia zewnętrznego. Jednakowo odnosi się do naszego wewnętrznego systemu metod motywacyjnych. Jak się mobilizujesz do wykonania postawionych sobie zadań? Nagradzasz się czy karzesz? Podczas sesji coachingowych obserwuję większą popularność tej drugiej metody. Niestety.
Coaching nr 1 – nauka języka obcego
Kasia przyszła na sesję coachingową bowiem jej postępy w nauce języka niemieckiego nie poruszały się w takim tempie, w jakim sobie tego życzyła. Po dwóch latach wciąż miała wrażenie, że stoi w miejscu. Do prowadzenia swobodnych konwersacji brakowało jej odwagi. Każda próba wprowadzenia nowej metody, owszem była owocna, ale tylko przez tydzień. Co więc z tym zrobić? W trakcie pracy z coachem wymyśliła szereg opcji, które mogłyby zwiększyć skuteczność nauki. Konwersacje w domu, oglądanie filmów w obcym języku, czytanie książek – na początek tych dla dzieci, powtarzanie słów na głos, aktywna rozmowa podczas wyjazdów, zmiana aplikacji, zmiana kursu, konwersacje w internecie, komentowanie postów etc.
Nagroda?
Coach zapytał co się stanie po każdej podjętej konwersacji po niemiecku? – Będę czuła satysfakcję. Przydałaby się jakiś bonus. Byłaby to jednocześnie nagroda za odwagę – podsumowała Kasia. Po długiej chwili namysłu nie była w stanie wymyślić co to miałoby być. Kolejne inspirujące pytania też nie dały efektu, za to szybko wymyśliła jak się ukaże za brak konsekwencji. Tu pomysły przychodziły do głowy znacznie szybciej i było ich sporo.
Coaching nr 2 – trzeba się ruszać
Podczas jednej z kolejnych sesji coachingowych Joanna chciała porozmawiać o jej aktywności sportowej. Co prawda trafiła tu w sprawach zawodowych, ale uznała, że również ten temat chcę poruszyć z coachem. Była na diecie, miała świadomość, że powinna ją wesprzeć sportem, ale słomiany zapał wygrywał. Bieganie – dwa razy się udało, potem jednak wybierała sofę. Pływanie – ileż to zachodu z tą organizacją, ile czasu, trzeba dojeżdżać, potem suszyć włosy. Za długo to trwa. Gimnastyka – po dwóch razach uznała, że nuda. Spodobała się zumba. Poszła raz, drugi, trzeci. W kolejnym tygodniu wylądowała na ulubionej sofie z lampką wina oglądając serial. Po rozmowie z coachem zaplanowała konkretne działanie. Będzie chodziła na zumbę z koleżanką raz w tygodniu. Oceniła jednak, że ruchu będzie za mało. Bieganie było w porządku, więc może dorzuci jeszcze to. Dwa razy w tygodniu to i tak świetny wynik.
Nagroda? Nie, wolę karę
Coach zapytał Asię jak się nagrodzi w każdym tygodniu za wykonanie zadań sportowych. Asia zamilkła. – Nie mam pojęcia, przecież nie będę za każdy udany tydzień kupować sobie nowej torebki, nie stać mnie. Wolę się ukarać wtedy, gdy się nie wywiążę. – powiedziała Asia. Pomysłów na karę oczywiście nie brakowało.
Coaching nr 3 – uruchomienie firmy
Krzysiek zamierzał otworzyć własną firmę, ale nie bardzo wiedział jak się do tego zabrać. Podczas pracy z coachem, na każdej sesji opracowywał kolejne kroki i posuwał się do przodu. Ewidentnie wszystko szło w dobrym kierunku. Zaczął wyznaczać sobie określone zadania na każdy kolejny tydzień. Ich realizacja wymagała od niego nie tylko zaangażowania, ale i samodyscypliny, bowiem zadania wykonywał po pracy, do której wciąż jeszcze chodził.
Co się stanie?
Coach zapytał Krzyśka co się stanie jeśli wykona wszystkie zaplanowane na dany tydzień zadania? Myślę, że mógłbym po każdym udanym tygodniu nagradzać się wizytą w ulubionej restauracji i jeść to, czego a codzień nie jadam – szybko wymyślił Krzysiek. Dwa razy w miesiącu pizza. Uwielbiam, ale w domu króluje raczej zdrowa dieta, więc w zasadzie nie jadam. Nic mi nie będzie jeśli dwa razy zjem pizzę. Raz w miesiącu pójdę na golonkę z piwem. Już nie mogę się doczekać. A na koniec miesiąca, po czterech udanych tygodniach pójdę do japońskiej knajpy. Drogo, ale za tak skuteczne działanie trzeba sobie dać dobrą nagrodę. Tam jedzenie jest boskie. Sushi, ryba, już mi leci ślinka – podsumował Krzysiek. Kara nawet nie przyszła mu do głowy.
Motywacja
Ewidentnie wielu ludzi częściej widzi karę niż nagrodę. W dużej mierze wynika to z zakorzenienia systemu, który znamy niemal od urodzenia. Jednak przyznacie, że już czytając powyższe przypadki łatwo zauważyć, że więcej korzyści będzie miał Krzysiek niż Kasia i Joanna. Nie dość, że wykona zadania to jeszcze sprawi sobie wielką przyjemność. Motywacja staje się zupełnie inna.
Realizujemy plan, bo tam czeka nagroda. Euforia wzrasta, podchodzimy chętniej, motywacja jest pozytywna.
Realizujemy plan, bo jak nie dam rady to będzie kara. Motywacja jest negatywna, więc i pod znakiem zapytania staje jej skuteczność.
Działasz by dostać nagrodę czy działasz by nie dostać kary? Zamiast karać nagradzajmy się, to zdecydowanie bardziej motywujące. Sama też nad tym pracuję. Bądźmy dla siebie dobrzy. Wymagajmy od siebie wiele, ale traktujmy się łagodnie zamiast okrutnie.
Zadanie domowe: Weź kartkę, długopis i napisz dziesięć sposobów na nagradzanie siebie za skuteczne działania.
Magdalena Radomska